środa, 18 lutego 2015

Happiness

Wiecie co mi się stało?
Nie mogę się jakoś ostatnio nadziwić ile piękna jest wokół. 
Chociaż znajduję się w punkcie życia, można powiedzieć, ciężkim dla mnie potwornie, chyba jeszcze bardziej cieszą mnie drobne przyjemności, jakoś tak bardziej to dostrzegam. 
Naprawdę, jakie to życie by nie było, co by się nie działo-jestem tak niezmiernie wdzięczna, że żyję. Czasem przypomina mi się faktycznie, że mogłam wcale nie doświadczyć tych 20stych urodzin. Wtedy jeszcze bardziej intensywnie widzę to piękno wokół mnie, chłonąc wszystko co się da, uczę się jeszcze więcej i jeszcze bardziej się staram.To takie proste! 

Tyle możliwości stoi przed każdym z nas-to niesamowite! Jest tyle dróg życiowych, tyle wyborów można dokonać. Tyle miejsc, które można zobaczyć, tyle osób które można poznać, tyle wiedzy, którą można zgłębić, tyle nieodkrytych jeszcze wynalazków, pomysłów, na które jeszcze nikt nie wpadł. Wydaje się, że jedyną barierą może być czas i nasza fizyczność. Na pierwszy czynnik nie mamy najmniejszego wpływu, na drugi jak najbardziej tak-im bardziej dbamy o swoje ciało, tym później się ono "zepsuje". 

Mam już długą listę miejsc, które odwiedzę w przyszłości-oby udało się z każdym z nich! 
Kolejna lista już preparuje się w mojej głowie i jest zatytułowana "rzeczy, których choć raz muszę spróbować". 
Takich list będzie dziesiątki i już czuję, że moje życie polega właśnie na wypełnianiu każdej z nich. 
Mam nadzieję, ze możliwa do realizacji będzie również lista osób, którym kiedyś uda mi się pomóc przywrócić zdrowie, aby tak jak ja - mogli powrócić do wypełniania swoich własnych.

Chciałabym kota!!!!

Fajnie jest hodować własnego kwiatka, dbać o niego, zapewniać mu warunki, w których zakwitnie. Być w posiadaniu czegoś, co jest w stu procentach zależne od Ciebie, coś co swym wyglądem odzwierciedla troskę jaką się mu okazuje.


Cudownie jest kupić sobie nową rzecz, o której się marzy.
Piękne jest posiadanie słabości i zmaganie się z nimi.
Niesamowite jest dzielenie się uczuciami z drugim człowiekiem.


Chciałabym dom piętrowy. Z ogrodem i warzywkami!


Satysfakcja z wysokich wyników w nauce okupionych ciężka pracą. 
Dawanie komuś prezentu. 

Łzy wzruszenia, łzy szczęścia, łzy złości. 
Złamane serce.

Strachu nie lubię. Negatywnego stresu. Ten mobilizujący jest przyjemny.


Odtwarzanie wspomnień z dzieciństwa poprzez zapachy i smaki.

Perfumy i kwiaty, kwiaty i perfumy. Czerwone policzki od mrozu. Ciepła herbata. 

Bliskość jest ważna, wsparcie i współodczuwanie. 

W ogóle fajnie jest być kobietą i móc narzekać na zbędne kilogramy, czy źle ułożone włosy.  Można malować paznokcie, pić różowe wino musujące i otaczać się ładnymi  rzeczami.


Jeżeli nie potrafiłabym dostrzegać tych  prozaicznych oznak piękna i sensu, gdyby nie choroba- po raz kolejny stwierdzam: jestem wdzięczna.  Nie wiem skąd inni odnajdują energię i zapał do egzystencji, ale u mnie jest to wdzięczność, wdzięczność za to co mam, a czego o mały włos nie straciłam. 
Nieważne, czy jest źle, czy dobrze. Może nie być idealnie. Im mniej idealnie tym bardziej ludzko. Brak symetrii, chaos, nieprzewidywalność. Życie.
Dopóki się trwa i ma się swój udział w całym tym bałaganie, wszystko jest w porządku. Każda oznaka życia i każdy krok do przodu to nasz triumf nad śmiercią i nieistnieniem.


"O śmierci bez przesady"
Nie zna się na żartach,
na gwiazdach, na mostach,
na tkactwie, na górnictwie, na uprawie roli,
na budowie okrętów i pieczeniu ciasta.

W nasze rozmowy o planach na jutro
wtrąca swoje ostatnie słowo
nie na temat.

Nie umie nawet tego,
co bezpośrednio łączy się z jej fachem:
ani grobu wykopać,
ani trumny sklecić,
ani sprzątnąć po sobie.

Zajęta zabijaniem,
robi to niezdarnie,
bez systemu i wprawy.
Jakby na każdym z nas uczyła się dopiero.

Tryumfy tryumfami,
ale ileż klęsk,
ciosów chybionych
i prób podejmowanych od nowa!

Czasami brak jej siły,
żeby strącić muchę z powietrza.
Z niejedną gąsienicą
przegrywa wyścig w pełzaniu.

Te wszystkie bulwy, strąki,
czułki, płetwy, tchawki,
pióra godowe i zimowa sierść
świadczą o zaległościach
w jej marudnej pracy.

Zła wola nie wystarcza
i nawet nasza pomoc w wojnach i przewrotach,
to, jak dotąd, za mało.

Serca stukają w jajkach.
Rosną szkielety niemowląt.
Nasiona dorabiają się dwóch pierwszych listków,
a często i wysokich drzew na horyzoncie.

Kto twierdzi, że jest wszechmocna,
sam jest żywym dowodem,
że wszechmocna nie jest.

Nie ma takiego życia,
które by choć przez chwilę
nie było nieśmiertelne.

Śmierć
zawsze o tę chwilę przybywa spóźniona.

Na próżno szarpie klamką
niewidzialnych drzwi.
Kto ile zdążył,
tego mu cofnąć nie może.

10 komentarzy:

  1. Oj dalas mi do myślenia w ten - dla mnie jakże ponury - poranek. Dziekuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko ja rownież nie wiem jak przetrwać dzisiejsze osiem godzin w pracy!

      Usuń
  2. Tak zdecydowanie wszystko co piszesz to prawda, tylko dlaczego tak wiele trzeba przejść lub tak wiele stracic żeby pojąc piękno zycia i prostotę szczęścia.? (kto jest autorem tego wiersza?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo taka jest natura ludzka i nasz prymitywny system wartości;p nasz mózg interpretuje bieżące zdarzenia, nie myślimy perspektywicznie. Warto czerpać z doswiadczenia innych ludzi, warto się zastanawiać i być świadomym;) autorką jest moja ukochana Szymborska:)

      Usuń
  3. Kota polecam, mieszkam z kotem od 5 lat - super Mruczek. Wystarczy pójść do schroniska :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Kasiu, jak tam matura? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Puk, puk... Tyle czasu żadnych wieści już nie było. Daj proszę znać w wolnej chwili, jak się masz?
    Wiosenne pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co u Ciebie? Tak dawno nic nie pisałas? Jak poszly matury? Myslalam o Tobie i trzyymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    Mam pytanko co ile masz teraz robionego PET-a?

    OdpowiedzUsuń