poniedziałek, 27 maja 2013

everyday transformation

Zacznę od tego, że dziś mija 24 dzień od ostatniej chemii. Wszędzie piszą, że włosy zaczynają rosnąć 3 tygodnie od zakończenia chemioterapii. A moich jak nie było... tak nie ma! Dodam, że używam na brwi i rzęsy Revitalash i nawet to nie pomaga.
Albo będę już łysa do końca życia,albo muszę poczekać, aż cebulki zaczną pełnić swoje funkcje, w końcu moja chemioterapia była bardziej intensywna i obrzydliwa, niż zwykle taka, którą dostają osoby dorosłe.

A tymczasem, oto jak sobie z tym radzę:
Na ogół wystarczają te 4 rzeczy:


Krok 1: udaję, że mam ciemną oprawę oczu:

Krok 2: udaję, że nie mam podkrążonych oczu i anemicznie białej twarzy + cateye

Krok 3: zapasowe włosy z grzywką zasłaniającą brak brwi:

Dla porównania BEFORE and AFTER:

Póki co jest dostatecznie zimno na perukę, ale gdy zrobi się ponad dwadzieścia stopni, noszenie jej stanie się nie do wytrzymania i wtedy nie wiem co zrobię!
Króciutkie włosy mam zaplanowane na czerwiec. I tak chodzenie w takich będzie dla mnie nie lada wyzwaniem. Już do chodzenia na łyso się nie przekonam, więc włosy zróbcie mi tę przyjemność i zacznijcie, do cholery, rosnąć!

Pozdrawiam wszystkich mających podobny problem, nie tylko z powodów terapii chemicznej ! :)