czwartek, 28 listopada 2013

PET

Poniedziałek 25.11. 
Od godziny 9.30 próbowałam dodzwonić się do mojego lekarza z informacją, że dzwoniłam do placówki, w której wkonują PET i moich wyników jeszcze nie ma(mimo, że lekarz przed badaniem obiecał mi opis gotowy na poniedziałek!) i że trzeba w takim razie przełożyć dzisiejszą wizytę, bo i w jakim celu ma się ona odbyć skoro nie ma jeszcze wyników. Oczywiście jak to w szpitalach - z miernym skutkiem.
Nie, nie będę narzekać, szpital do którego się przeniosłam jest o nieeeeeeeeeeebo lepiej zorganizowany niż poprzedni!
Zrezygnowana więc po 2 godzinach copięciominutowego dzwonienia zaczęłam szykować się do szkoły. Zakładałam już buty, kiedy zadzwonił mój telefon: "Pani Kasiu, już mamy opis Pani badania!"
Szybko zarzuciłam na siebie kurtkę i zamówiłam taksówkę. 
Do szpitala dotarłam w przeciągu 40 minut - czyt. błyskawicznie.
"Jest 13, może uda mi się jeszcze dać opis lekarzowi jak go złapię, to mi powie parę słów co dalej?" - pomyślałam.
Dojechałam do szpitala. Zapłaciłam kierowcy i dosłownie wybiegłam z taksówki. Szpital ogromny, a pomimo mojego całkowitego braku orientacji w terenie trafiłam do PET'a bez problemu. Weszłam, wykonałam podpis, odebrałam kopertę i wyszłam.
Stanęłam przed budynkiem. Ręce, nos, policzki, zamarzały mi, czułam przenikliwy wiatr przeszywający moją kurtkę na wylot. Ściskałam w obydwu rękach kopertę i patrzyłam się na nią. Nie mam pojęcia o czym wtedy myślałam, czy w ogóle o czymś myślałam. Nie mam pojęcia jak długo tak stałam.
W tej kopercie znajduje się moje życie - zdrowie - jego brak.
Przeszłam kilka kroków.
Stanęłam ponownie.
Uchyliłam kopertę.
Przeczytałam tylko dwa słowa: "Brak cech...."
Zamknęłam ją z powrotem i przeszłam kolejne kilka kroków. "Dam to lekarzowi i mi powie, czy jest okej, czy nie, jeszcze coś błędnie zinterpretuję, a później okaże się, że wszystko w porządku, no po co mi to."
Stanęłam znów. Wzięłam głęboki, mroźny wdech.
Wyjęłam kartkę. Zamknęłam oczy. Serce biło mi jak oszalałe. "RAZ, DWA, TRZY!"

"Wnioski:
Bez cech choroby rozrostowej o wysokim gromadzeniu FDG. Opisana aktywna metabolicznie zmiana tkankowa w śródpiersiu odpowiada najpewniej pobudzonej grasicy - do obserwacji i kontroli."

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!
Telefon do mamy i bieg w kierunku oddziału hematologicznego "Może jeszcze będzie lekarz!".
TAK TAK TAAAAAAAAAAAAAAK!

Lekarza ostatecznie nie zastałam już w szpitalu, wizytę mam w ten poniedziałek w celu omówienia badania, ale wydaje mi się, że stwierdzenie "bez cech choroby rozrostowej o wysokim gromadzeniu FDG" jest jednoznaczne! AAA!(tak nawiasem - FDG to radioznacznik, tzn. izotop promieniotwórczy, który gromadzi się tam gdzie jest jakiś dziki metabolizm - czyli szczególnie w komórkach nowotworowych, które dzielą się jak głupie).
Mam nadzieję, że dowiem się, co oznacza pobudzona grasica, i dlaczego taka jest - i usłyszę  - "Tak więc Pani Kasiu, jest Pani zdrowa, może Pani sobie iść do domu i świętować, nie będzie radio- i chemioterpii, o której ostatnio wspominałem."
A wspominał! Już nie pisałam tego tutaj, bo to nie było jednoznaczne info i ciągle wierzyłam, że się uda - ale lekarz zdawał się w to wątpić i raczej przekonany był, że skoro ja podczas swojej terapii nie miałam naświetlania, to w ogóle nie mam szans na to, żeby być zdrowa... chociaż w sumie "tak dobrze Pani odpowiedziała na leczenie, zobaczymy!".
I co!
HYYHYHYYY

Tak sobie myślę - no kurczę, cieszę się jak głupek teraz a okaże się, że ta pobudzona grasica zakwalifikuje mnie do chemioterpii i WTEDY CO. (To właśnie ten moment, kiedy denerwuje mnie fakt, że się na tym nie znam i po raz setny postanawiam sobie, że zostane lekarzem). Ale pierwsza część wniosku raczej stwierdza coś innego, więc.... Mogę się już cieszyć?
Tak właśnie wyglądają "przełomy" w chorobie nowotworowej. Nigdy, cholera, nie wiadomo, czy można się już cieszyć, czy już smucić, czy co.I zawsze na wszystko się czeka. Po prostu to uwielbiam.

Odezwę się w przyszły poniedziałek po wizycie, jak będę wiedziała co i jak - na razie - 50% radości.

A. Zrozumiałam tego dnia, jak bardzo bardzo bardzo błędne jest ocenianie ludzi po pozorach.
Hej, przecież nigdy nie wiesz, czy ten ktoś nie jest po chemioterapii i właśnie nie odebrał wyniku PET, co prawdopodobnie było jednym z bardziej stresujących chwil w jego życiu. -  przecież kompletnie po nim tego nie widać!
(:

XOXO