środa, 29 stycznia 2014

Others

Pomiędzy tym, jak widzę świat dzisiaj a tym, jakim wydawał mi się półtora roku temu jest ogroooomna przepaść.
A to jak postrzegam świat diametralnie różni się od postrzegania świata otaczających mnie statystycznych ludzi.
Ten fakt, frustruje mnie czasem tak silnie, że naprawdę mam ochotę zamknąć się w sobie na dziesięć spustów i już nigdy nie wychodzić.

Prowizoryczna otoczka służąca do raczej prowizorycznych kontaktów z ludźmi + ja. A tym 'ja' zazwyczaj się nie dzielę, bo jak już kiedyś wspomniałam, spotkać się mogę jedynie ze zmieszaniem, ignorancją, degustacją, czy zwyczajnym brakiem zrozumienia.

Przykładowo: kto rzeczywiście zrozumie sens i prawdziwą wagę moich słów, kiedy powiem, że uwielbiam wszystkie negatywne absorbujące emocje, bo fakt, że mogę się na nich skupić jest niezawodnym wyznacznikiem tego, że naprawdę one mnie dotyczą!
Nie wiem, czy wyraziłam się jasno;p
To inny przykład: nikt nie podzieli  mojej szczerej, rozsadzającej mnie radości, gdy powiem, że tak się cieszę, że moje włosy są dziś okropne, że każdy stoi w zupełnie inną stronę i wyglądam strasznie - w końcu mogę je głaskać i przeczesywać palcami i czuć, że naprawdę są!
Nikt nie będzie tarzał się ze śmiechu jak zażartuję, że kiedyś nie depilowałam nóg przez 8 miesięcy pod rząd(z wiadomych powodów:D)

I to naprawdę tak frustrująca i dołująca myśl, że nie mam z kim się podzielić tym wszystkim do czego co jakiś czas dochodzę, owijam się w swoją otoczkę normalności co sprawia, że czasem czuję się tak cholernie... kurczę... chyba nieszczęśliwa? Że nie mogę w stu procentach być sobą i cieszyć się tym co dostałam z powrotem, bo nikt nie zrozumie. A radość jest tak bardzo bardziej wdzięczna, gdy się ją z kimś dzieli.
I stąd moja niewiara w ludzi. I już szczerze mówiąc mam ich czasem wszystkich dość (są pewne wyjątki niewątpliwie;) ). Ostatnio przeczytałam bloga dziewczyny chorującej na chłoniaka ziarniczego, nie mogłam wprost uwierzyć, że ludzie, zwykli, anonimowi, randomowi ludzie pomogli jej uzbierać pieniądze na leczenie. Nie mogło mi się to zmieścić w głowie: "czyli istnieją ludzie, którzy są w stanie bezinteresownie pomóc?". To napełniło mnie niewymowną nadzieją!  SĄ!  NAPRAWDĘ SĄ!
Więc albo na ogół trafiam w złe miejsce o złym czasie, albo nie staram się/nie potrafię tego w ludziach zauważyć. Lub nie dałam nikomu szansy na to. Skreślałam po drobnym błędzie, jak tylko coś nie wpisywało się w moje oczekiwanie względem nich. Może być i tak.
Trudne to, naprawdę. Mam taką ochotę oderwać się, pobyć kilka miesięcy na jakiejś innej planecie, przemyśleć to wszystko i dopiero spokojnie tutaj wrócić, jak będę gotowa. Może powinnam była tak zrobić zamiast od razu po chorobie rzucać się w wir pracy maturalnej(wtedy wydawało mi się to idealnym rozwiązaniem - zająć czymś umysł). Teraz czuję, że potrzebuję odpoczynku. Po maju, wyjeżdzam w tropiki, popijając drinki z palemką, mocząc stopy w oceanie czytając książki nauczę się myśleć o niczym. Ta umiejętność przyda się bardzo na kolejne lata życia;)

Wracając do tematu dziewczyny, o której wcześniej wspomniałam - Marzeny. Nadal trwa owa zbiórka pieniądzy na jej leczenie (którego bógwiedlaczego nie może ufundować NFZ), więc, proszę, zajrzyjcie na jej blog, w którym są wszystkie szczegóły akcji(którego swoją drogą pisze genialnie) i przyłóżcie parę groszy do jej zdrówka!

A i polecam również głosowanie na bloga, którego założyła Ola Popowczak w konkursie na bloga roku! Szczegóły powinny pojawinny pojawić się na blogu(www.aleksandra-popowczak.blogspot.com

(Ja z udziału zrezygnowałam prawie od razu, gdyż nie chciało mi się bawić w jakieś promocje, czy inne bajery, a konkurowanie z innymi blogami o tej samej tematyce wcale mnie nie zajmuje.)

Co jeszcze... 
Wszystkim zdrowym zdrowia,
Wszystkim chorym też zdrowia!
Przyjemnie jest móc, jak to ja robię, porozwodzić się wreszcie nad tym jak "nieprzyjemnie jest być zdrowym" i ile trudności czeka na zdrowego człowieka. łeee.
Haha, oczywiście żartuję, trudno jest, przyznaję, ale zawsze radość codziennie rano, że wstaję i czuję mój ukochany różowy dywan pod stopami wszystko skutecznie rekompensuje;)