poniedziałek, 19 maja 2014

New beggining part 2

Świeci Słońce, wieje ciepły wiatr, napisałam wszystkie matury i mam długą grzywkę a wczoraj przyłapałam się na tym, że zapominam!
Zapominam o tym wszystkim co mi się przytrafiło, nie wracam codziennie do bolesnych wspomnień, nie przeglądam zdjęć z czasu choroby i coraz rzadziej znajduję czas, by czytać blogi osób zmagających się z chorobami, których historie wydają mi się coraz mniej bliskie.
Oświadczam oficjalnie, że dokładnie rok po leczeniu, po raz pierwszy w każdym bez wyjątku aspekcie życia, znów czuję się normalnie.
Nawałnica myśli, do której byłam przyzwyczajona od dwóch lat, ustąpiła miejsca błogiemu spokojowi. Spokój ten pozwala na odpoczynek. Pozwala odetchnąć!
Czuję, że znów zaczął się kolejny etap i właśnie skończył się ten trudniejszy.

Wraz z wakacjami, które zaczynają się dla mnie już w czwartek następuje dla mnie pierwszy od 2 lat okres, kiedy nie muszę o nic walczyć, z niczym się zmagać i wreszcie będę mogła wylegiwać się bez konsekwencji, czytając książki, oglądając filmy, wyciągając ze słonecznych dni to co najlepsze, podjąć się wreszcie diety oczyszczającej oraz ćwiczeń wzmacniających, by odbudować to co "wsiąknęło" w szpitalne łóżko. Ależ mi to było potrzebne! Ależ ja na to czekałam!

Oczekuję na wypełnienie się mojego powołania i wiadomości o byciu przyjętą, na którąś medyczną uczelnię. Ciężko mi póki co cokolwiek przewidzieć, wolę jednak nie skłaniać się do tej pesymistycznej wizji, dlatego spokojnie czekam na wyniki egzaminów i "Co będzie to będzie".
Wspaniała rzecz, że kiedy człowiek da z siebie sto procent nie musi się zadręczać i może oddać się temu wyżej wymienionemu błogiemu spokojowi, gdyż ma świadomość, że nie ma sobie nic do zarzucenia i 'resztę' pozostawia w rękach losu.

Czuję się, jakbym właśnie osiągnęła jakiś pierwszy stopień życiowej mądrości w kategorii "DOŚWIADCZENIE".
Czasem mam wrażenie, że jestem jakaś cholernie stara i mam ochotę "wziąć i zrobić szybko te wszystkie rzeczy, których do tej pory nie zrobiłam", po czym orientuję się, że mam tylko 19 lat i wszystko powoli będzie działo się samo, swoim tempem, a moja linia życia ma szanse ciągnąć się jeszcze do późnej starości.
I to jest chyba ten najbardziej znaczący objaw mojego powrotu do normalności - nigdzie mi się już nie spieszy:)

Chciałabym poświęcić też pewną część czasu w wakacje na napisanie czegoś dłuższego, bardziej dopracowanego i z inną perspetywą,niż to co pisałam na blogu, stojąc właśnie już "ZA" końcem mojej drogi przez chorobę mój pogląd na nią znów diametralnie się zmienił.


W piątek mam wizytę u mojego hematologa, omówimy plan dalszych kontroli, spodziewam się jednak, że wraz z upływem roku od zakończenia chemioterapii kontrolę będą coraz rzadsze. Muszę skonsultować z nim jeszcze mój wynik PET, w którym pomimo braku komórek nowotworowych wyszło parę niemiłych niespodzianek, oczywiście - dalszych skutków ubocznych leczenia. 

Trzy rzeczy:
Odpocząć.
Zostać lekarzem.
Żyć.